Cukrem, który tradycyjnie używamy w kuchni jest sacharoza. Cukier ten jest dwucukrem składającym się z fruktozy i glukozy. Owoce w diecie są źródłem cukrów. Warto o tym wiedzieć, bo ich nadmierne spożycie może niekorzystnie odbić się na organizmie.
Fruktoza
Fruktoza (cukier zawarty m.in. w owocach) jest z kolei bardzo podobna do glukozy. Mają ten sam wzór chemiczny, ale nieco inną strukturę. Wszystkie cukry są bardzo łatwo trawione, doskonale wchłanialne i jeszcze lepiej, oraz jeszcze sprawniej przetwarzane przez enzymy wątrobowe w tłuszcz, którym obrastamy ponad miarę.
Spożywcza kariera fruktozy (w tym wspomnianego w poprzednim poście syropu glukozowo – fruktozowego) wzięła się stąd, iż cukier ten uważany jest za mniej kaloryczny odpowiednik sacharozy, a to dlatego, iż jest znacznie słodszy od glukozy (2 razy) i sacharozy (1,73 raza).
No i co z tego – można by zapytać. W zasadzie nic. Cukier, a właściwie glukoza, jest jednym z podstawowych źródeł energii. Potrzebujemy go by funkcjonować i przetrwać.
Ile cukru potrzeba?
To że węglowodanów potrzebujemy to fakt, w każdym razie stwierdzenie to trudno zakwestionować. Węglowodany jemy od zawsze.
Problem jedynie w tym, że ludzki organizm wyewoluował tak, iż jest w stanie pozyskać glukozę niemal ze wszystkiego. Po co więc dostarczać jej sobie dodatkowo? W czystej postaci? To bezsens i działanie wbrew sobie.
Faktem jest, że zjedzenie czegoś słodkiego odbierane jest przez organizm jako nagroda. Ta nagroda była widocznie potrzebna w czasach, gdy rosnące dziko źródła węglowodanów wydawały się naszym praprzodkom mało atrakcyjne. Mechanizm ten się utrzymał, niestety – współczesny człowiek nazbyt często stosuje system słodkich nagród.
Problemy narastają
Kiedy coś jemy organizm izoluje z pokarmu glukozę i zużywa jej tyle ile mu potrzeba.
Gdy dostarczymy jej więcej (również pod postacią cukrów bardziej złożonych, albo w postaci fruktozy), nasze kochane ciała magazynują ją na później. Oczywiście w postaci tłuszczu. Stąd już tylko krok do otyłości i wielu innych chorób określanych mianem cywilizacyjnych.
I tak:
Otyłość bierze się stąd, że nadmiar cukrów prostych rewolucjonizuje nasz metabolizm w sposób z gruntu dla nas niekorzystny. Przemiana materii przestawia się na produkcję tłuszczu.
Gdy już się przestawi – schudnąć będzie bardzo trudno, bo tłuszczotwórstwo przybierze rozmiary obsesji.Autorka artykułu, o którym wspominam w poprzednim poście powołuje się na wnioski pewnej pani profesor z UT Southwestern Medical Center, która na podstawie prowadzonych badań stwierdziła, iż zjadając lub wypijając rano dawkę fruktozy (soki!!!) sprawiamy, że nie tylko prawie całe śniadanie zostanie przerobione na tłuszcz, ale stanie się tak również z obiadem. Uff, lepiej nie ryzykować, prawda?
Cukrzyca typu II rozwija się w sytuacji gdy zjadamy zbyt dużo cukrów. Cukry, które zjadamy są rozkładane na glukozę transportowaną później do komórek przez insulinę. Im więcej cukrów w diecie, tym więcej insuliny potrzeba, i tym intensywniej pracuje wytwarzająca insulinę trzustka.
Błędne koło
Zajadanie się cukrem i nadmierne spożycie fruktozy (tudzież wielokrotnie wzmiankowanego nadużywanego przez przemysł spożywczy syropu) skutkuje jeszcze jednym zjawiskiem – powstaniem błędnego koła owocującego (nomen omen) otyłością i niemożnością pozbycia się zbędnych kilogramów.
Dzieje się tak dlatego, że fruktoza powoduje insulinoodporność tj. odporność tkanek na insulinę (mniejszą ich wrażliwość) co skutkuje zwiększeniem produkcji insuliny, powiększeniem poziomu trójglicerydów we krwi, otyłością i oczywiście wspomnianą wyżej cukrzycą typu II.
Cukry proste (w tym fruktoza) powodują też odporność na leptynę – hormon, który jest sygnalizatorem uczucia sytości (lub głodu). Im mniejsza wrażliwość na wysyłane przez ten hormon sygnały, tym większy apetyt, a właściwie obżarstwo.
Wyrwanie się z takiego zaklętego kręgu wymaga ogromnych nakładów pracy i bardzo przemyślanych działań. Lepiej nie ryzykować, prawda? Uważajcie na cukry proste.