O tym, że drożdżyca atakuje coraz częściej wiedzą chyba wszyscy (a przynajmniej wszyscy ci, którzy przez jakiś czas borykali się z chorobą). Na tej podstawie łatwo wyprowadzić pewne zależności: drożdżyca jest w jakimś sensie pasożytniczą chorobą cywilizacyjną. Jak wygląda leczenie drożdżycy?
Do ekspansji drożdży przyczynia się dieta, osłabiona odporność organizmu i generalnie wszystkie te błędy, które popełniamy na co dzień – błędy związane z higieną życia.
Nie namawiam do całkowitego odwrotu od zdobyczy cywilizacyjnych, bo to byłoby dużym błędem tym bardziej, że współczesna konwencjonalna medycyna i farmacja przedłużają nasze życie o całe dziesięciolecia, ale zachęcałabym do odnalezienia złotego środka – sposobu na życie, łączącego korzystanie ze zdobyczy cywilizacyjnych z wykorzystywaniem naszego naturalnego potencjału, potencjału który tkwi w naszych organizmach, ale bywa tłumiony i to bardzo.
Połączenie tych dwóch elementów może okazać się bardzo pomocne w leczeniu drożdżycy. Leki, maści, tabletki uporają się doraźnie z inwazją drożdżaków Candida Albicans, ale w dłuższej perspektywie czasu trzeba zadziałać bardziej kompleksowo by nie dopuścić do ponownego namnożenia się drożdży.
Polecam wprowadzenie w życie planu walki z drożdżakami. Plan składa się z kilku części i wszystkie je należy w zasadzie (z niewielkimi wyjątkami) wdrażać równolegle.
W artykule opowiem po kolei o poszczególnych etapach. Poniżej przedstawiam zarys planu.
Plan zwalczania kandydozy
Po pierwsze: dieta czyli zagłodzenie drożdży
Drożdżaki uwielbiają cukier, a my faszerujemy się cukrem często zupełnie nieświadomie. Cukier rafinowany dodawany jest do wszystkiego, a tam, gdzie się go nie dodaje dorzucane są słodziki. Drożdże można zagłodzić bardzo prostym sposobem – wystarczy wystrzegać się cukru i nie mam na myśli słodzenia herbaty, czy zjadania słodyczy – chodzi raczej o wnikliwe czytanie etykiet wszystkich kupowanych produktów spożywczych i eliminację tych z nich, w których przemycany jest cukier.
Po drugie: zioła i lekarstwa
Medycyna i farmacja podsuwają nam wiele leków na drożdżycę. Zazwyczaj są to leki oparte na antybiotykach, które jak wiadomo również nie należą do najzdrowszych, ale przynajmniej wykazują sporą skuteczność w eliminacji niektórych drobnoustrojów (w tym grzybów). W leczeniu drożdżycy można jednak z powodzeniem wykorzystać również specyfiki naturalne.
Po trzecie: oczyszczanie organizmu
Po “wytruciu i zagłodzeniu” drożdży organizm warto oczyścić z pozostałości po nich. Tę część planu należy wdrażać po zakończeniu kuracji. Oczyszczanie organizmu można przeprowadzić na wiele sposobów, ale kluczowym jest po prostu zadbanie o regularność wypróżnień. Bardzo wiele chorób bierze się dziś głównie z tego, że cierpimy na przewlekłe obstrukcje, resztki pokarmów zatruwają organizm od wewnątrz będąc jednocześnie doskonałą pożywką dla szkodliwych drobnoustrojów. O uregulowanie procesów wydalniczych również warto zadbać.
Po czwarte: odnowa organizmu i wzmocnienie odporności
W tym przypadku również ogromną rolę odgrywa dieta i, ewentualnie, wspomaganie w postaci ziół czy suplementów. Zadanie jest skomplikowane o tyle, że każdy z nas funkcjonuje inaczej, a za osłabienie układu immunologicznego odpowiada bardzo wiele czynników. Jedno jest pewne – im silniejszy organizm tym mniej do powiedzenia mają drobnoustroje chorobotwórcze i drożdże.
Po piąte: styl życia
Zmiany w tym zakresie wymagają przemodelowania myślenia, postępowania, kontaktów z innymi i generalnie spojrzenia na życie. Jak wiadomo jednym z głównych sprawców naszych problemów zdrowotnych jest stres, stres którego nawet nie potrafimy dokładnie zdefiniować, a już na pewno większość z nas nie potrafi sobie z nim radzić. Wydaje się jednak, że ten ostatni czynnik ma bodaj największe znaczenie.
Reasumując: tak naprawdę wszystko ma znaczenie i wymaga sporej uwagi (i pracy), a że drożdżyca straszliwie uprzykrza życie warto się trochę postarać.
Leczenie drożdżycy jedzeniem (a raczej niejedzeniem), czyli dieta na drożdżycę
Drożdże uwielbiają cukier. Przede wszystkim cukier rafinowany i wszystkie cukry proste. Chcąc się ich pozbyć, a przynajmniej ograniczyć ich populację powinniśmy wyeliminować z diety cukier, co wcale nie jest takie proste, bo uzależnienie od słodkości robi swoje zbierając przy okazji ogromne żniwo w postaci rosnącej liczby zachorowań na cukrzycę, plagi nadwagi i otyłości oraz stale rosnącej liczbie chorób o charakterze grzybiczym.
Dodam jeszcze, że zamiana cukru na sztuczne słodziki wcale nie jest dobrym rozwiązaniem, bo wcale nie eliminuje psychicznego uzależnienia od słodyczy, a słodziki same w sobie też nie należą do zdrowych składników pokarmowych – są najzwyczajniej w świecie sztuczne, a chyba nie chcemy się podtruwać dbając o zdrowie (i zwalczenie drożdży).
Co robić?
Na pewno odstawić cukier i słodycze w czystej postaci. To nie będzie łatwe, ale z czasem, przy odrobinie silnej woli, musi się udać. Jeśli już musimy zjeść coś słodkiego jedzmy cukier w postaci naturalnej tj. na przykład jabłko bądź inny owoc. Owoce są bardzo bogatym źródłem cukrów prostych i w charakterze zamiennika dla cukru warto je wykorzystać, choć oczywiście w ograniczonej ilości, bo i one są pożywka dla drożdży.
Chcąc wyleczyć drożdżycę i wyeliminować cukier (a przy okazji inne szkodliwe “uszlachetniacze”) musimy przede wszystkim wyrobić w sobie nawyk uważnego studiowania etykietek produktów, które kupujemy w sklepie. Nawet śladowe ilości cukru powinny te produkty dyskwalifikować. Odstawiamy więc wszelkie ketchupy, musztardy, gotowe jedzenie w postaci hamburgerów czy chipsów.
Unikamy pieczywa, które jest wyśmienitą pożywką dla drożdży, wszystkich tych chlebków, bułek, ale też makaronów i oczyszczanego ryżu. Jeśli już musimy zjeść coś takiego lepiej kupować produkty z jak największą zawartością dodatków nierafinowanych tj. pełnoziarniste pieczywo czy dziki ryż, choć znając życie ich jakość również jest średnio zadowalająca.
Nie muszę chyba dodawać, że zaleceniem numer jeden jest unikanie alkoholu, który bardzo sprzyja drożdżom (a przy okazji obniża odporność), koniecznie należy też zredukować spożycie octu, a najlepiej wyeliminować go całkowicie.
Radzę unikać również soi, mleka i sztucznych (plastikowych) przetworów mlecznych i to nawet w postaci tzw. naturalnych jogurtów, które z naturą maja niewiele wspólnego (chyba jedynie nazwę).
Co jeść?
Wiemy już czego unikać, ale coś przecież jeść trzeba. Wybór wbrew pozorom mamy całkiem spory.
W diecie mającej na celu ograniczenie czy wręcz eliminację drożdżaków trzeba postawić na pożywienie wysokobiałkowe, jeść sporo ryb i mięs (jak najmniej przetworzonych, najlepiej kupowanych u zaufanych sprzedawców). Bardzo ważne: trzeba stale zwracać baczną uwagę na świeżość pokarmów. Tzw. druga świeżość (pamiętacie z Bułhakowa?) nie istnieje. Jedzenie jest albo świeże albo nie, nie muszę chyba dodawać, że to drugie aż roi się od chorobotwórczych drobnoustrojów.
Mięso to oczywiście nie wszystko. Trzeba je uzupełnić o duże ilości warzyw. Warzywa to również węglowodany, ale nie tak znowu łatwo dostępne dla drożdży, dodatkowo neutralizują one w pewnym stopniu białko, regulują gospodarkę hormonalną, poprawiają pracę jelit, a to ostatnie również jest w przypadku drożdżycy nie bez znaczenia.
Regularne opróżnianie jelit gwarantuje przewodowi pokarmowemu optymalne warunki pracy, przyczynia się też do zmniejszenia zagrożenia wtórnymi zakażeniami (zalegające w jelitach resztki rozkładają się, wydzielają toksyny i stają się pożywką dla “złych” bakterii).
Priorytet: poprawa trawienia
Do tej kwestii można podchodzić bardzo różnie. Jedni przede wszystkim wzbogacają pożywienie o błonnik – co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, bo błonnik może zalegać w jelitach, inni sięgają po ziółka ułatwiające trawienie. Ja osobiście zalecałabym przede wszystkim zjadanie prawidłowo skomponowanych pokarmów tj. np. sałatek warzywnych z odrobiną mięsa bądź też mięsa lub ryb z gotowanymi warzywami. To powinno wystarczyć by zyskać poprawę. Dla lepszego efektu do większości potraw warto dodać choć odrobinę czosnku, który ułatwia trawienie i ma właściwości przeciwgrzybicze.
Jeśli chodzi o inne połączenia tj. łączenie białek z węglowodanami, tłuszczami, etc. radziłabym przede wszystkim poeksperymentować. Eksperymenty kulinarne są w gruncie rzeczy bardzo łatwe i dość szybko stwierdzimy na ich podstawie jakie połączenia i jakie pokarmy nam służą, a jakich lepiej unikać.
Woda, woda i jeszcze raz woda
Oczywiście bez dodatków i na pewno nie z kranu – woda w trakcie takiej kuracji jest niezbędna, dzięki niej na bieżąco oczyszczamy organizm i to nie tylko z resztek, nie tylko z pozostających w nim toksyn będących pozostałościami po zjadanych pokarmach czy produktami ubocznymi trawienia i przemiany materii – woda pomaga w usuwaniu drożdży i innych drobnoustrojów “wyniszczonych” niskocukrową zdrową dietą.
Leczenie drożdżycy ziołami i lekarstwami
Grzybice i drożdżycę wciąż leczy się antybiotykami. Faktycznie kuracje tego typu bywają skuteczne, ale grzyby (niestety) mają to do siebie, że dość szybko uodparniają się na antybiotyki. Skupienie się na lekach, nie tylko antybiotykach zresztą, nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem, toteż ich stosowanie powinno być zaledwie jednym z elementów naszego przeciwgrzybiczego (anty drożdżakowego) planu.
Oprócz antybiotyków, które “zabijają” wszystko, a więc również bardzo pożyteczną florę stojącą na straży naszego zdrowia (pożyteczna flora wspomaga system immunologiczny) w leczeniu drożdżycy wykorzystywane są też leki przeciwgrzybicze o nieco innym, niż antybiotyki, działaniu.
Należą do nich leki takie jak ketokonazol, clotrimazol czy lamisil – to leki przeciwgrzybicze z grupy leków imidazolowych. W zdecydowanej większości przypadków są one dość dobrze tolerowane, ale mogą powodować sporo skutków ubocznych.
W naszym interesie leży więc sięgnięcie po naturalne środki przeciwgrzybicze, do których należą m.in. czosnek, olejek herbaciany czy wyciąg z pestek grapefruita.
Zioła leczące drożdżycę
Zioła, owoce i warzywa, a w każdym razie na pewno niektóre ich składniki, bywają bardzo przydatne w zwalczaniu wszelkich infekcji grzybiczych. Na pewno warto jeść czosnek, kurację przeciwgrzybiczą można też wzbogacić o wyciąg z pestek grapefruita czy olejek z wiesiołka. Przydatny bywa wyciąg z aloesu, wyciąg z brokułów czy srebro koloidalne.
Pokarmy warto przyprawiać oregano, a od czasu do czasu profilaktycznie sięgnąć po żeń-szeń. Kuracje ziołowe warto przeprowadzać rotacyjnie tj. zmieniając składniki co kilka dni dzięki czemu grzyby nie uodpornią się (niestety pod tym względem są bardzo wytrwałe) na zwalczające je składniki ziół.
Z gotowych suplementów warto sięgnąć po Paraprotex (⇒tu więcej na jego temat), który świetnie “wybija” wszystkie złe, pasożytujące na człowieku mikroorganizmy.
Działania ochronne
Czy to przyjmowanie leków, czy kuracja ziołami mogą nieco obciążyć organizm, co odbija się najczęściej na wątrobie (to ona de facto odpowiada za większość procesów oczyszczających). Wątrobie można i należy pomagać, również sposobami naturalnymi. Pracę wątroby wspomaga czosnek, pomaga jej też oliwa z dodatkiem soku z cytryny. W razie potrzeby zawsze można też sięgnąć po sylimarol lub inny, podobnie działający, farmaceutyk.
Przy okazji po raz kolejny podkreślę rolę wody – należy pić ją w naprawdę dużych ilościach. Nie ma mowy oczywiście o wlewaniu w siebie hektolitrów wody, po prostu w ciągu całego dnia należy popijać ją małymi łyczkami nie zostawiając nic na dzień następny – w “rozszczelnionej” wodzie mineralnej momentalnie namnażają się drobnoustroje.
Probiotyki
Po każdym zmasowanym ataku tj. po kuracji lekami czy też ziołami organizm warto wzmocnić dostarczając mu probiotyków tj. zdrowych i niezbędnych mu drobnoustrojów. Pod pojęciem probiotyków nie kryją się bynajmniej jogurty, od których aż uginają się sklepowe półki. Lepszym probiotykiem jest zwykły kefir, czy zsiadłe mleko (o ile można jeszcze takie dostać) niż sztuczny, słodzony plastikowy napój pseudo-jogurtowy. Jogurt można też z powodzeniem przyrządzić samemu.
Wystarczy kupić starter – tabletkę z kulturami bakterii zamieniającymi mleko w doskonały, naturalny probiotyk.
Leczenie drożdżycy przez oczyszczanie organizmu
Gdy już uśmiercimy wszystkie drożdżaki powinniśmy się ich pozbyć. Organizm co prawda usuwa je na bieżąco, ale nie zawsze ten proces przebiega w pełni sprawnie – ba! zazwyczaj wcale sprawnie nie przebiega, bo w związku z różnymi obciążeniami dietetycznymi, obniżeniem sprawności i wydajności organizmu naturalne oczyszczanie jest procesem upośledzonym i wcale nie przebiega tak, jak powinno.
Ponieważ martwe drożdżaki oblepiają miejsca, w których wcześniej bytowały (błony śluzowe) trzeba jakoś postarać się o to, by je usunąć. Co robić?
Woda, woda i jeszcze raz woda
Woda, o której wspominałam już niejednokrotnie, oczyszcza organizm ze wszystkich zalegających w nim toksyn. Przyczynia się też do częściowego usunięcia toksycznych złogów z jelit, choć na tym polu akurat nie działa najwydajniej. Sama woda jednak nie wystarczy. Musimy zadbać o oczyszczenie jelit przynajmniej poprzez stabilizację procesu wypróżniania się, przy czym wcale nie chodzi o to, by zafundować sobie regularne biegunki, bo one wcale nie ułatwiają pozbywania się zalegających w jelitach złogów.
Leczymy zaparcia
Najlepszym sposobem na pozbycie się zaprać jest zjadanie sporych ilości warzyw. Czyli ponownie – wracamy do zaleceń dietetycznych. Absolutnie odstawiamy wszystkie te pokarmy, które mogą oblepiać jelita – ja osobiście zaliczam do nich przede wszystkim chleb i wszelkiego rodzaju pieczywa (o makaronach nie wspomnę). Przy diecie bogatej w warzywa wcale nie ma potrzeby wzbogacania pokarmów o dodatkowe ilości błonnika, bo jego nadmiar również może doprowadzić do zaparć, a dodatkowo przy zjadaniu zwiększonych ilości błonnika trzeba koniecznie zwiększyć spożycie wody, co przy dużym jej spożyciu samo w sobie może stać się pewnym problemem.
Większość z nas cierpi na zaparcia związane z nieprawidłowymi nawykami żywieniowymi i nieprawidłowymi nawykami w ogóle – jednym z nich jest pośpiech i powstające wskutek niego zaparcia nawykowe – organizmy większości z nas sygnalizują gotowość do wypróżnienia się o określonej porze (najczęściej rano) śpiesząc się do pracy przegapiamy ten moment i … zaparcie mamy gotowe. W usuwaniu tego problemu pomocne są naturalne, delikatne środki przeczyszczające, ale uwaga! ich również nie można nadużywać. Można wykorzystać je do regulacji pracy jelit, ale nie traktować jako “zaparciowy” niezbędnik przyjmowany do końca życia.
Oczyszczanie poprzez zmianę trybu życia
To, że wydalimy resztki z jelit nie znaczy, że pozbędziemy się drożdży z całego organizmu. Najlepszym sposobem na oczyszczenie i generalnie usprawnienie mechanizmów odpowiadających za wszystkie nasze funkcje życiowe jest aktywność fizyczna. W dzisiejszych czasach jej znaczenie podkreśla się przy niemal każdej dolegliwości, co staje się powoli truizmem, ale czy przez to ruszamy się więcej? Absolutnie nie. Wrodzone lenistwo sprawia, że wciąż przesiadujemy na fotelach, kanapach i krzesłach i wciąż poruszamy się głównie samochodami. To bezwzględnie należy zmienić. Nie muszę chyba dodawać, że ruch ułatwia też wypróżnienia i doskonale wzmacnia naszą odporność.
Regeneracja i wzmocnienie odporności
Drożdżaki bardzo silnie zagnieżdżają się w śluzówkach. Wskutek tego są one podrażnione i pozbawione naturalnej bariery ochronnej. W ten sposób drożdżaki Candida Albicans osłabiają między innymi ścianki jelit prowadząc do powstania dolegliwości określanej mianem przeciekającego jelita. Na czym to polega – dosłownie, na przeciekaniu. Candida niejako zagnieżdża, a raczej zapuszcza korzenie w ściankę jelita i tym sposobem dochodzi do zmniejszenia obiegu krwi, osłabienia procesów odpowiadających za regenerację i, w efekcie, do degeneracji części jelit.
Całość procesu może nasilić się wskutek stosowania nieodpowiedniej diety (dostarczania pożywek drożdżom), wskutek osłabienia systemu immunologicznego i zmniejszenia bądź likwidacji bakterii wspomagających pracę układu odpornościowego, wskutek zaburzeń hormonalnych i wielu wielu innych dysfunkcji, z którymi jako ludzkość borykamy się na co dzień. Destrukcyjny wpływ grzybów jest ogromny, musimy więc postarać się o zregenerowanie organizmu, musimy też wzmocnić system immunologiczny, bo jedynie w ten sposób zapobiegniemy inwazji drożdżaków w przyszłości. Co z tym fantem zrobić? Oto moja recepta.
Wzmacniamy odporność i poprawiamy regenerację
Tu na dobrą sprawę powinnam powtórzyć zalecenia dietetyczne odnośnie zwalczania inwazji drożdżaków. Bez diety niestety się nie da, a podstawą takiej diety są warzywa i białka. Kolejna sprawa to unikanie wysoko przetworzonych pokarmów czyli wszelkiego rodzaju zupek w proszków, hamburgerów, chipsów i im podobnych produktów. Staramy się też ograniczać spożycie farmaceutyków i to dosłownie wszystkich, zwykłe tabletki przeciwbólowe (zdecydowanie nadużywane ostatnimi czasy) mogą nam bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Jelita i generalnie śluzówki szybciej zagoją się, gdy dostarczymy organizmowi L-glutaminy, która (uwaga!) znajduje się w czerwonych burakach. Buraki dodatkowo działają energetyzująco i oczyszczająco. Warto więc zadbać o to, by znalazły się w codziennym menu. Osłonowo działa też oliwa z oliwek. Poza tym warto zatroszczyć się o wyeliminowanie wszelkich używek – przynajmniej na krótki okres czasu.
Leczenie drożdżycy a odporność, odporność, odporność
Nad odpornością organizmu, czyli pracą układu immunologicznego trzeba się pochylić na dłużej i to bardzo poważne zadanie. Wokół nas roi się od pasożytów, również od drożdży, a Candida Albicans są zaledwie jednym z setek jeśli nie tysięcy zagrażających nam drobnoustrojów. Wzmacniając odporność zabezpieczymy się przed większością infekcji i wszystkie te krążące w powietrzu grzyby, roztocza i bakterie przestaną być groźne.
Kluczem jest oczywiście dieta, ale pamiętajmy, że w budowaniu sprawnego układu odpornościowego ogromną rolę odgrywa również aktywność fizyczna – jesteśmy na nią naturalnie zaprogramowani i to ona sprawia, że nasz organizm funkcjonuje na pełnych obrotach tj. w pełni sprawnie.
Dietę, jak już podkreślałam niejednokrotnie, należy oprzeć na różnorodnych warzywach i mięsach oraz rybach. W ten sposób dostarczymy sobie wszystkich niezbędnych składników odżywczych łącznie z witaminami, minerałami i bardzo potrzebnymi ciału kwasami tłuszczowymi z grupy Omega.
W razie problemów z zachowaniem diety polecam preparaty witaminowe (dobrej jakości, pozbawione cukru) i kwasy Omega 3 w suplementach.
Pamiętajcie jednak, że suplementacja to naprawdę ostateczność. Ludzki organizm został zaprogramowany na to, by wszystkie niezbędne mu składniki odżywcze czerpać z pokarmów, a nie z tabletek!
Higiena psychiczna
Opanowanie umiejętności radzenia sobie ze stresem, a raczej nie poddawanie się mu – to prawdziwe wyzwanie, a że powstała na ten temat spora literatura trudno dorzucić mi coś od siebie, coś czego nie polecałby już ktoś inny.
Generalnie wygląda to tak: nie możemy poprzestawać na tym, kim jesteśmy, jacy jesteśmy i godzić się z tym, że nasza rzeczywistość wygląda tak, a nie inaczej. Rzeczywistość możemy w pewnym stopniu kształtować, na pewno możemy kształtować nasze spojrzenie na nią. Możemy też się rozwijać, a rozwój oznacza w tym przypadku podążanie w stronę “jasności” – nabycie umiejętności radzenia sobie z pułapkami psychologicznymi i społecznymi, w które jesteśmy od dziecka wtłaczani. Uwolnienie się z tego kieratu pozwoli nam zachować zdrowie i cieszyć się życiem. Już to powinno nas przekonać do włożenia odrobiny wysiłku w pracę nad sobą.
Złe emocje i rozwój psyche
Zamartwianie się, depresje i im podobne destrukcyjne zachowania nic nam nie dają (może jedynie chwilowe korzyści, ale długofalowo wpływają na nas z gruntu niekorzystnie), można oduczyć się tego typu zachowań, ale wymaga to pracy. Zainteresowanych rozwojem psychicznym zachęcam do odwiedzenia bloga bezsennosc.edu.pl – znajdziecie tam nie tyle recepty na szczęście ile drogowskazy wskazujące drogę do wychodzenia z nieszczęść. Lektura jest naprawdę budująca, rozwijająca i niezmiernie przydatna. Powiedziano tam niemal wszystko, a ja pozwolę sobie w tej chwili skupić się na jednym: na naszych prawach.
Nie muszę chyba dodawać, że ukształtowanie czy też raczej stałe kształtowanie psychiki i podążanie w najbardziej pożądanym kierunku ma niebagatelny wpływ na zdrowie: na funkcjonowanie organizmu jako całości i na podatność na szkodliwe działanie wszechobecnych drobnoustrojów.
Mam prawo do …..
Większość z nas męczy się pod brzemieniem nakazów i zakazów wtłaczanych w nas od dziecka. Od większości tych mechanizmów bardzo trudno się uwolnić, a proces uwalniania się wymaga włożenia weń ogromu pracy. Tym niemniej warto, a zacząć należy od uświadomienia sobie, że jesteśmy ludźmi i mamy prawo do szczęścia. Przede wszystkim zaś mamy prawo wyboru.
Możemy sami wybierać drogę, którą podążamy i choć czasami okoliczności wydają się sztywne i nie do pokonania zawsze znajdzie się jakieś wyjście z sytuacji, wyjście które pozwoli nam realizować siebie, bądź też stracić nieco mniej niż nam się wydaje. Mamy prawo odmówić – asertywność nie jest naszą mocną stroną, i nic się nie poprawia (niestety) bo wciąż mylnie ją postrzegamy. Odmowa działania i postępowania niezgodnego z naszym systemem wartości jest jednym z naszych podstawowych praw i możemy z niego korzystać do woli, co więcej korzystając zeń wcale nie ranimy innych osób. Wystarczy zrobić to umiejętnie. Nie musimy godzić się na terroryzm (niektóre życiowe sytuacje to czysty emocjonalny terroryzm) ze strony innych. Mamy prawo do wyboru, mamy prawo do własnego życia i do siebie. Nikt inny nie ma prawa nami rządzić.
Mamy prawo wstydzić się, bać, czuć się winnymi lub pokrzywdzonymi. Nikt nie jest w stanie zabrać nam tych praw. Emocje wymienione wyżej musimy jedynie odpowiednio przeżywać – tj. skupić się na nich w chwili gdy się pojawią, ale nie wolno (pod żadnym pozorem) podporządkowywać im całego swojego życia, bo w ten sposób stracimy je nim na dobre zdążymy je zacząć.
Praw takich i podobnych mamy całe mnóstwo. Musimy je sobie uświadomić. Dlatego zachęcam do pracy nad sobą. Nie będzie łatwo, ale praca ta może wyjść jedynie na zdrowie.