Idzie mróz. A zimno leczy. Może nie wszystko leczy, ale wiele ułatwia. Nie mam na myśli krioterapii miejscowej. Chodzi o kriokomorę, która polecana jest w leczeniu bardzo wielu dolegliwości, a poza tym…. ma działanie odmładzające. Bo zimno wzmacnia, odmładza i konserwuje, a zabieg jest wyjątkowo prosty.
Oczywiście zanim wejdziemy do kriokomory konieczne będzie poddanie się prostym badaniom, bo temperatura -120 stopni oddziałująca na całe ciało mimo wszystko nie zawsze jest zdrowa. Gdy jednak przejdziemy prostą kwalifikację i zdecydujemy się na spędzenie kilku minut w kriokomorze możemy liczyć na uzyskanie poprawy kondycji skóry. I nie tylko skóry, ważne jest też usprawnienie krążenia i możliwość przyspieszenia procesów fizjologicznych.
Kto nie może przebywać w kriokomorze?
Zanim w ogóle zaczniemy zastanawiać się nad taką możliwością zwróćmy uwagę na przeciwwskazania. Te są dość jasne i łatwe do wymienienia.
Krioterapia ogólna nie jest wskazana u osób po zawale, z zaburzeniami rytmu serca i większością problemów naczyniowo – sercowych. Przeciwwskazaniem jest też aktywna choroba nowotworowa, uszkodzenia skóry, niektóre choroby układu oddechowego, choroby nerek i zaburzenia w pracy tarczycy.
Katalog wydaje się dość spory, ale w gruncie rzeczy większość z nas kwalifikuje się do krioterapii.
Zasady
Jak w przypadku zdecydowanej większości zabiegów (różnych) najlepsze efekty osiąga się przy dość regularnym korzystaniu z kriokomory. Zaleca się co najmniej jedną serię wizyt (od 10 do 30) w jednodniowych odstępach – wtedy zimno oddziałuje najlepiej.
Przed każdym wejściem do kriokomory mierzone jest tętno i ciśnienie. W razie stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości z komory skorzystać nie można.
Tuż przed zabiegiem nie wolno myć się (prysznic, kąpiel) ani stosować kremów i balsamów. Skóra powinna być naturalnie czysta.
W kriokomorze przebywamy w kostiumie kąpielowym, grubych skarpetach i specjalnych chodakach, rękawiczkach i przepaskach bądź czapkach na głowę. Na twarz nakładana jest maska, która jest specyficznym filtrem dla zimnego powietrza.
Zabieg trwa około 3 minut. W czasie pobytu w komorze poruszamy się w miejscu nie dotykając ścian i innych elementów. Chodzimy wolno i spokojnie oddychamy relaksując się. Wbrew pozorom zimno w tym czasie wcale nam tak nie doskwiera.
Co zyskujemy?
Krioterapia w kriokomorze jest doskonałym wzmacniaczem dla naczyń krwionośnych. W warunkach zimna naczynka ulegają skurczeniu, po czym po wyjściu z kriokomory rozkurczają się.
Cały organizm uaktywnia się do maksimum.
Mięśnie wydają się rozluźnione, skóra gładziutka jak nigdy dotąd, stawy zyskują większą ruchomość. Stąd też krioterapia polecana jest szczególnie osobom z problemami ze strony narządów ruchu. Sprawdza się też doskonale w leczeniu zaburzeń o charakterze neurologicznym.
Jeśli chcemy wzmocnić naczynka krwionośne i usprawnić krążenie (oraz przemianę materii) krioterapia jest właśnie dla nas. Tym bardziej że w wyspecjalizowanych ośrodkach tego typu tuż po pobycie w komorze proponowane są ćwiczenia, które wykonuje się przez około pół godziny po zabiegu.
Jak twierdzą lekarze będący zwolennikami krioterapii już seria 20 zabiegów skutkuje rewitalizacją całego organizmu.
Krioterapia doskonale wzmacnia też system immunologiczny, ale uwaga nie korzystamy z niej wtedy gdy jesteśmy chorzy.
Połączenie niskiej temperatury (defacto zmiennego działania temperatury niskiej i normalnej) i ćwiczeń skutkuje też wyraźną poprawą nastroju. Wydzielane są hormony szczęścia, u mężczyzn wzrasta też poziom testosteronu, a u kobiet w okresie okołomenopauzalnym dolegliwości z nim związane stają się łagodniejsze.
Zmniejsza się też cellulit – nic dziwnego, gdy cały organizm zaczyna pracować znacznie intensywniej,a jak twierdzą niektórzy w połączeniu z dietą i ruchem krioterapia jest też doskonałym zabiegiem wspomagającym odchudzanie!
To co? Do dzieła? Ja jestem po pierwszej wizycie i cała w euforii. Polecam!